AKTUALNOŚCI

Polacy i Polonia w krajach Afryki Zachodniej

image_pdfPOBIERZ PDFimage_print

Jacek Knopek, Politechnika Koszalińska
ORCID: 0000-0002-9878-5808.

Polacy i Polonia w krajach Afryki Zachodniej

Afryka Zachodnia to jeden z sześciu regionów Czarnego Lądu, w skład którego zalicza się współcześnie 16 państw tego kontynentu. Jedna grupa państw zlokalizowana jest w bliskim sąsiedztwie Atlantyku i Zatoki Gwinejskiej (Benin, Ghana, Gwinea, Liberia, Nigeria, Sierra Leone, Togo i Wybrzeże Kości Słoniowej) a druga zalicza się do krajów Sahelu (Burkina Faso, Gambia, Gwinea Bissau, Mali, Mauretania, Niger, Senegal i Republika Zielonego Przylądka). Z racji bliskiego sąsiedztwa wody oraz równika tereny te zasobne były (i nadal są) w faunę, florę i surowce mineralne. Geograficzne położenie sprawiło także, że (położony w bliskim sąsiedztwie oceanu) teren był też najlepiej rozwinięty demograficznie. To zaś przyczyniło się do tego, że obszar ten stanowił (od czasów nowożytnych) intensywny punkt zainteresowania Europejczyków, którzy w tej części świata pozyskiwali złoto, kość słoniową i niewolników. Z czasem tereny te zostały podporządkowane na zasadach kolonialnych mocarstwom europejskim. W regionie tym obecność swą zaznaczyły: Francja, Hiszpania, Niemcy, Portugalia i Wielka Brytania. Mocarstwa te ostatecznie podzieliły się regionem zachodnioafrykańskim, a ich obecność widoczna tam była do okresu powojennego, kiedy rozpoczął się stopniowy proces dekolonizacji. Jedynym niezależnym państwem regionu była Liberia, gdzie zaznaczyły się wyraźne wpływy Stanów Zjednoczonych.
Tym samym obecność Polaków w tym regionie świata była przez lata niewielka i ograniczana wpływami mocarstw kolonialnych. Dodatkowym utrudnieniem w kontaktach Polaków z regionem zachodnioafrykańskim był brak tradycji kolonialnych dawnej Rzeczypospolitej, co skutkowało niedoborem statków i kadr morskich, które gotowe byłyby do wyruszenia w tak odległe rejony. Nie oznacza to jednak, że w tej części świata nie było Polaków. Byli, jednakże ich liczba i wielkość skupisk zmieniały się, w zależności od miejscowych uwarunkowań, systemów politycznych, jak i aktualnej sytuacji międzynarodowej, która niejednokrotnie przyczyniała się do tego, że z czasem tu docierali.
Warto zatem przyjrzeć się bliżej Polakom i przedstawicielom Polonii, którzy żyli w regionie zachodnioafrykańskim, albowiem ich pobyt i działalność są (jak dotąd) słabo udokumentowane.
*
Jak już wspomniano, pierwsze kontakty mieszkańców wywodzących się z ziem polskich z wybrzeżem zachodnioafrykańskim odbywały się za pośrednictwem statków należących do innych państw europejskich. One bowiem dysponowały odpowiednią flotyllą, która mogła docierać do tak odległych regionów świata. Obecność Polaków nie była jednak zbyt znacząca i początkowo ograniczała się jedynie do pojedynczych postaci, a później do niewielkich (przemieszczających się) grup. Z tego też powodu, do 1939 r. terytorium to było w Polsce praktycznie nieznane. Było też obce Polakom geograficznie i kulturowo.
Nieco więcej informacji o tej części świata rozpowszechniano w okresie międzywojennym, kiedy państwo polskie zainteresowało się terenami, które można byłoby poddać eksploatacji i tym samym wykorzystać je gospodarczo i surowcowo.
Wśród żywiołowych form kontaktów Polaków z regionem zachodnioafrykańskim wyróżnić należy następujące formy ich uczestnictwa: żeglarzy, marynarzy, żołnierzy i lotników; duchownych i misjonarzy; podróżników, publicystów i dziennikarzy; naukowców i badaczy. Natomiast wśród zorganizowanych form migracji do tego regionu zwrócić należy uwagę na emigrację cywilną i wojskową.
Do pierwszej (z kilku) kategorii zaliczyć można osoby zaciągające się na służbę państw obcych – Portugalii, Holandii, Francji i Anglii (później Wielkiej Brytanii) oraz armii zaborców, głównie Prus (wchodzących w późniejszym czasie w skład II Rzeszy Niemieckiej). W gronie tym wyróżnić można m. in.: pływającego pod banderą portugalską Gaspara da Gamę i holenderską Krzysztofa Arciszewskiego oraz oficera wojsk lądowych Jana Kwiryna Mieszkowskiego pozostającego pod rozkazami francuskimi, a także pojedynczych Polaków służących w flocie brytyjskiej. O ich obecności w tej części świata świadczą nagrobki z polskobrzmiącymi nazwiskami na historycznych cmentarzach Nigerii, odkryte po latach przez polskich specjalistów przybyłych tutaj do pracy za pośrednictwem Polservice`u. Do tej grupy zaliczyć należy także lot kpt. pil. Stanisława Skarżyńskiego, który siedząc za sterami samolotu polskiej konstrukcji i produkcji, oblatywał największą pustynię świata.
Do kategorii drugiej zaliczyć należy duchownych, którzy docierali do kolonii zachodnioeuropejskich państw w charakterze misjonarzy i misjonarek. W tym miejscu przypomnieć należy, że akcje chrystianizacyjne pozostawały z reguły w gestii zgromadzeń zakonnych, dlatego też pobyt i działalność polskich duchownych w tej części świata powiązane były z funkcjonowaniem wspólnot religijnych, prowadzących tutaj swoją działalność, m. in. zakonu Ducha Świętego i sióstr franciszkanek misjonarek Maryi (formacje te od początku XX w. obecne były na kilku kontynentach). Jednakże docierały tu tylko pojedyncze osoby, a o ich losie decydowały władze zakonne. Odnosząc się do tego wątku warto wspomnieć o pracy w tym regionie dwóch (wyjątkowych) osób: lekarza i świeckiego misjonarza Oswalda Madeckiego oraz duchownego, lekarza i społecznika ks. dr Wilhelma Goliszewskiego. Jednakże dla pozostałych duchownych pobyty w Afryce Zachodniej był raczej tymczasowy – niekiedy miał charakter odpoczynku przed dalszą drogą, czasem dotyczył świątecznej pomocy duszpasterskiej, wspomagającej miejscowych misjonarzy. Czynili tak w czasach nowożytnych np. polscy jezuici, którzy później w Azji Wschodniej ginęli męczeńską śmiercią (chcąc nawracać ludność miejscową na katolicyzm).

Trzecia kategoria dotyczy osób, które docierały tu w celach poznawczych. W tej grupie na szczególną uwagę zasługuje Stefan Szolc-Rogoziński, który zorganizował wyprawę do wybrzeży nad Zatoką Gwinejską. Inną postacią był Kazimierz Nowak – rowerowy fantasta, który swą kilkuletnią wyprawę przez tereny afrykańskie przypłacił zdrowiem i życiem. Spośród dziennikarzy i publicystów wspomnieć należy też o podróży po francuskiej Afryce Zachodniej odbytej przez Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego, profesora Wyższej Szkoły Dziennikarskiej, który odwiedził ten rejon w okresie międzywojennym.
Czwartą kategorię reprezentowało zaledwie kilka osób. Polska nauka nie była wówczas ani na tyle rozwinięta, ani nie posiadała tylu pieniędzy, żeby poświęcać je na badania terytoriów znajdujących się tysiące kilometrów od granic kraju. Badawczy charakter miała jednak wyprawa zorganizowana staraniem wymienionego już S. Szolca-Rogozińskiego, który zaprosił do niej kilku naukowców. Dzięki tej wyprawie niektóre nazwy geograficzne nadal tam występują. Członkiem wyprawy niemieckiej był Adam Ulanowski, który badał faunę tego obszaru. Z kolei geolog Rudolf Zuber, na polecenie Brytyjczyków, badał tamtejsze pola naftowe. Zaś botanik Jan Dybowski uczestniczył w kilku wyprawach na francuskie tereny kolonialne. Natomiast w czasie II wojny światowej, jak i po jej zakończeniu, zbiory etnograficzne gromadził w tej części świata Wacław Korabiewicz.

Z kategorią piątą związana jest emigracja ekonomiczna, która także była obecna w tej części Afryki. Pojedyncze osoby trafiały tu za pośrednictwem Francji jeszcze w XIX w. Migranci cywilni docierali też do Togo, które na kolonię zamienili Niemcy. W okresie międzywojennym sytuacja ta nie uległa większym zmianom. Dalej po kilka osób zamieszkiwało w wybranych koloniach francuskich, głównie miastach portowych, na terenie których skupiska europejskie były najliczniejsze. Polacy pracowali w charakterze przedstawicieli handlowych, lekarzy i wykwalifikowanych rzemieślników. Niewiele większe skupisko pojawiło się w tym czasie na terytorium Liberii. Z państwem tym bowiem Liga Morska i Kolonialna podpisała umowę na dzierżawę terenów plantacyjnych. Na miejsce udało się wówczas kilkunastu plantatorów z Polski, którzy próbowali uprawiać rośliny kolonialne. Jednakże geografia i przyroda, w tym odmienne warunki glebowe i hodowlane, brak odpowiedniego wykształcenia ze strony zainteresowanych przyczyniły się do tego, że akcja ta zakończyła się fiaskiem, ponieważ Polacy nie byli w stanie konkurować z plantatorami z innych państw; lepiej do takiej profesji przygotowanych.
Do szóstej kategorii zaliczyć można emigrantów wojskowych, którzy dotarli tutaj w mundurach Wojska Polskiego realizując założenia polityczne mocarstw kolonialnych. Pierwsi z nich przybyli w te strony jeszcze przed I wojną światową. W niemieckiej armii kolonialnej znalazł się m.in. Mikołaj Grunitzky, który zajmował stanowisko w administracji kolonialnej Togo. Jego syn, który związał się z lokalnymi elitami politycznymi, wybrany został w okresie dekolonizacji do pełnienia funkcji prezydenta republiki tego kraju. Czasową służbę we francuskiej Legii Cudzoziemskiej odbywali też polscy emigranci skupieni na Zachodzie. Największa grupa polskich wojskowych znalazła się w Afryce Zachodniej po 1939 r. I tak, najpierw trafili tu wojskowi, którzy po upadku Francji mieli być ewakuowani na Wyspy Brytyjskie. Jednakże, w związku z tym, iż koniec wojny niemiecko-francuskiej zastał część polskich formacji wojskowych na południu Francji, podjęto decyzję o przetransportowaniu ich na „Czarny Ląd”. Kilkuset wojskowych podjęła wówczas flota brytyjska i flota państw sprzymierzonych, która przetransportowała ich na południe.

W czasie II wojny światowej dotarli tu także polscy piloci i obsługa naziemna transportująca maszyny latające z wybrzeża zachodnioafrykańskiego do Egiptu. Pomagała w ten sposób Brytyjczykom w zaopatrywaniu żołnierzy walczących z Africa Korps. Na główną bazę tej operacji wybrano wówczas ghańskie Takoradi, gdzie w 1940 roku założona została baza brytyjskich sił powietrznych. To głównie stamtąd sprowadzano (przez największą pustynię świata) samoloty nad Nil. Inną grupą polskich wojskowych stanowił, liczący 273 osoby, korpus oficerski, który wspierał brytyjskie wojska kolonialne stacjonujące w Afryce Zachodniej.
*
Charakter pobytu i działalności Polaków oraz przedstawicieli Polonii w Afryce Zachodniej zmienił się po powstaniu w tym rejonie niepodległych państw. Proces ten miał miejsce w latach 1957-1975. Nowopowstałe podmioty nie posiadały rozwiniętego przemysłu, wyspecjalizowanych kadr, odpowiednich zasobów czy myśli technologicznej, co uzależniało je od pomocy udzielanej z zewnątrz. Niektóre państwa zachodnioafrykańskie opowiedziały się za zachowaniem współpracy z dotychczasowymi metropoliami kolonialnymi, inne nawiązały bliższą współpracę z Blokiem Wschodnim, zdominowanym przez Związek Radziecki, a pozostałe wybrały opcję nieangażowania się w konflikt między Wschodem a Zachodem. Jedną z form pomocy okazywanej państwom zachodnioafrykańskim stało się wysyłanie specjalistów i kadr naukowo-technicznych, które miały wzmocnić miejscowe gospodarki. Do takiej formuły nawiązywały zarówno państwa zachodnie, jak i wschodnie, w tym Polska Ludowa. Ta ostatnia wysyłała tutaj głównie inżynierów, lekarzy, nauczycieli i ekonomistów. Dzięki temu kilka tysięcy polskich specjalistów przybyło do Afryki Zachodniej, tworząc w miejscowych warunkach typowe grupy branżowe. Niemal w tym samym czasie w regionie zachodnioafrykańskim pojawili się także przedstawiciele Polonii zachodnioeuropejskiej i północnoamerykańskiej, którzy również uczestniczyli w rozwoju gospodarek tych podmiotów (specjaliści polonijni docierali tam za pośrednictwem organizacji międzynarodowych, głównie agend ONZ).

Wysyłanie kadr naukowo-technicznych z Polski rozpoczęto jeszcze w latach 50. XX w. Wówczas to pierwsi odpowiednio zrekrutowani specjaliści trafili na kontynent azjatycki i afrykański. Od tego czasu trafiali oni do gospodarek krajów rozwijających się na trzech zasadniczych płaszczyznach. Po pierwsze kadry takie udawały się m.in. do państw zachodnioafrykańskich w ramach kontraktów zbiorowych, wynikających z umów dwustronnych, których celem była realizacja konkretnej inwestycji. Po drugie wyjeżdżali na zasadzie umów indywidualnych, które gwarantowały im kontrakty w danym miejscu i na konkretnym stanowisku. Po trzecie kadry te były angażowane za pośrednictwem organizacji międzynarodowych – głównie ONZ. Zaś samą rekrutacją i zatrudnianiem osób na stanowiskach eksperckich zajmowały się naczelne organy administracji państwowej.

Do pierwszych wyjazdów polskich kadr naukowo-technicznych w ten rejon doszło już na przełomie lat 50. i 60. XX w. Początkowo wysyłano pojedyncze osoby – głównie lekarzy, ekonomistów i techników. Kolejne, większe grupy specjalistów, wysyłano tutaj w latach 70. i 80. XX w. Podstawowym miejscem pracy tych ludzi były Ghana i Gwinea. W dekadzie lat 60. XX w. łączna liczba polskich specjalistów zatrudnionych corocznie w regionie zachodnioafrykańskim nie przekraczała 100 osób. Najczęściej wahała się ona między kilkunastoma a kilkudziesięcioma pracobiorcami.

W dekadzie lat 70. XX w. zmienił się jednak obraz tych migracji. Po pierwsze, w związku z przewrotami politycznymi do których doszło na terenie Ghany i Gwinei, kraje te ograniczyły swoje kontakty z Blokiem Wschodnim. Po drugie, polskie kadry dotarły w tym czasie także do: Liberii, Wybrzeża Kości Słoniowej i Nigerii.

Do zmiany ilościowej przyczynił się także rozwój relacji polsko-nigeryjskich, wyrażający się w zainicjowanej w tym okresie współpracy gospodarczej. W wyniku której (m. in. za pośrednictwem „Polservice”, który rekrutował corocznie kilkaset osób) przybyło tutaj wielu polskich specjalistów. W tym czasie pracę podjęło tutaj ok. 2000 Polaków, reprezentujących różne grupy zawodowe.

W dekadzie lat 80. XX w. pozytywne efekty wypracowane w relacjach polsko-zachodnioafrykańskich jeszcze się pogłębiły (w tym czasie, poza Ghaną i Nigerią, kontrakty oferowane przez „Polservice” nie dotyczyły regionu zachodnioafrykańskiego).

W Ghanie zatrudnienie znalazły jedynie pojedyncze osoby, jednakże w kraju tym mieszkali też Polacy z mieszanych związków małżeńskich zawartych w efekcie wcześniejszej obecności ghańskich studentów na polskich uczelniach.

Odmiennie prezentowała się kwestia rekrutacji kadr naukowo-technicznych na teren Nigerii, gdzie polscy specjaliści przyjeżdżali w ciągu całej dekady. Największe nasilenie przyjazdów miało miejsce do 1983 r. W roku tym wysłano tam aż ponad 700 osób. Z czasem liczba ta jednak spadała, przykładowo w 1989 r. dotarły tam z Polski zaledwie 52 osoby. W latach 80. zatrudnienie w Nigerii podjęło łącznie ok. 3500 polskich specjalistów wywodzących się z różnych grup wiekowych i zawodowych. Dodać należy, że w tym czasie Nigeria należała (poza Libią i Algierią) do trzech wiodących rynków afrykańskich związanych z liczbą zatrudnianych kadr naukowo-technicznych.
Początek lat 90. XX w. przyniósł diametralne zmiany w ilości wysyłanych kadr na rynek zachodnioafrykański. Wielkość polskich specjalistów skurczyła się do ok. 100 osób, z czego jedynie kilku, kilkunastu pracowało na terytorium Ghany, a pozostała część była obecna w Nigerii. Z sytuacją taką mieliśmy i mamy do czynienia w całym okresie III RP. Jednakże, w między czasie pojawiły się nowe możliwości zatrudnienia polskich specjalistów przez korporacje międzynarodowe, możliwości te jednak nie dotyczą setek, a jedynie kilku czy kilkunastu osób. Szacuje się, że w ostatnich trzech dekadach do krajów zachodnioafrykańskich dotarło kilkuset polskich inżynierów, geologów, architektów, hydrologów i innych przedstawicieli zawodów technicznych. Dokładne dane trudno zebrać, bowiem wielu specjalistów zawiera kontrakty bezpośrednio z pracodawcami, z pominięciem polskich placówek dyplomatycznych.
*
Wraz z kształtowaniem się społeczności polskich i polonijnych w regionie zachodnioafrykańskim rodziło się tam życie społeczne tych grup. Jak już zauważono, przedstawiciele Polonii byli tam obecni już w XIX w., następnie w okresie międzywojennym, czasie II wojny światowej i pierwszych latach po jej zakończeniu. Jednakże na zasadnicze oblicze współczesnej diaspory polskiej w tym regionie wpłynęli zachodnioafrykańscy studenci, którzy po przybyciu nad Wisłę weszli w związki małżeńskie z Polkami. Poza tą grupą w środowisku Polonii w tej części świata znaleźli się także polscy uchodźcy z czasów wojny, którzy nie powrócili do kraju po 1945 roku, starając się ułożyć sobie życie w nowych warunkach międzynarodowych. W związku z tym, iż byli oni związani z tzw. „emigracją londyńską”, władze w Warszawie (zdominowane przez komunistów) nie darzyły ich sympatią. Do pewnych zmian doszło w latach 60. XX w., kiedy za cenę akceptacji systemu politycznego PRL, zaczęto z nimi nawiązywać współpracę. W oparciu o tych, którzy ustrój PRL zaakceptowali zaczęto też tworzyć spółki polsko-polonijne, które umożliwiały wejście polskiej gospodarce na obce rynki. Osobną zbiorowość tworzyli polscy specjaliści i kadry naukowo-techniczne, których pobyt miał charakter tymczasowy. Dodać należy, że oparciem dla współczesnych skupisk polskich i polonijnych w tym regionie było polskie duchowieństwo, które sukcesywnie włączało się w nurt pracy misyjnej w poszczególnych państwach tego obszaru.

Największe grupy emigrantów powojennych dotarły do Nigerii, Ghany i Wybrzeża Kości Słoniowej, zaś przedstawicieli kadr naukowo-technicznych pojawiło się najwięcej w Nigerii, Ghanie i Gwinei. Aktywność społeczna tych skupisk była zatem największa, zaowocowała też ona powstaniem życia stowarzyszeniowego i organizacyjnego, a w przypadku Wybrzeża Kości Słoniowej także biznesowego.
W związku z przyjazdem do Ghany na początku lat 60. XX w. dziesiątek polskich specjalistów, kraj ten stał się pierwszym podmiotem, w którym zaczęto tworzyć polskie życie instytucjonalne. I tak, w Akrze uruchomiono z czasem Klub Polski, który miał jednoczyć specjalistów wokół jednego miejsca. Integrując Polaków przebywających w obcym językowo i kulturowo społeczeństwie. W klubie wyświetlano polskie filmy, które otrzymywano z ambasady lub z polskich statków przypływających do Temy. W tym czasie w klubie działała sekcja dziecięca „Wisła”, do której należało ok. 50-cioro dzieci i młodzieży w wieku szkolnym. W związku z tym, iż specjaliści udawali się do pracy za granicą z rodzinami starano się zapewnić polskim dzieciom podstawowe rozrywki, które propagowano w kraju. Z myślą o najmłodszych organizowano konkursy i różne imprezy. Powodzeniem cieszył się np. konkurs plastyczny na wyroby z surowców afrykańskich. W latach 70. XX w. klubem tym kierowała Elżbieta Stęczniewska.

Podobne działania prowadzono także w Nigerii, na terenie której (najliczniejsze w tej części świata) skupisko polskie posiadało miejsca do integracji w Lagos i Enugu, tj. w miejscach, gdzie Polaków było najwięcej. Aczkolwiek tymczasowe lokale i miejsca spotkań działały także w innych miastach, w których przebywała większa grupa polskich specjalistów. Podobnie, jak na terytorium Ghany, środowisko to wspierane było przez nielicznych „emigrantów londyńskich”. Oparciem dla tej inicjatywy były też rodziny polsko-afrykańskie wraz z potomstwem.

Reasumując stwierdzić należy, że współczesne skupiska polskie i polonijne w Afryce Zachodniej nie są liczne i należą do najmniejszych w świecie. Cała zbiorowość na początku XXI w. liczyła zaledwie kilkaset osób. Co więcej, zbiorowość ta podlegała nieustannym zmianom, wynikającym z wykonywanej przez część emigrantów pracy i związanej z tym rotacji. I tak, niektórzy z pracowników wyjeżdżali po odbyciu kontraktu, inni przyjeżdżali na ich miejsce podejmując zatrudnienie. Zmiany ilościowe odnotowano także w gronie polskich misjonarzy i misjonarek, którzy zależni byli od decyzji swoich przełożonych, sytuacji społeczno-politycznej w danym kraju i własnego zdrowia, które nie zawsze sprawdzało się w miejscowych warunkach. Z upływem lat wyjeżdżały też (z zamiarem podjęcia studiów w Europie) dzieci z polsko-zachodnioafrykańskich małżeństw mieszanych. Szukając swojego miejsca i przyszłości w bogatych krajach Północy.

Obecnie, podobnie jak przed laty, najliczniejsze polskie skupiska znajdują się w Nigerii i Ghanie (wynika to z następstw korzystnie rozwijającej się współpracy międzypaństwowej po II wojnie światowej), jednakże ich działalność stowarzyszeniowa jest raczej słaba. Co prawda społeczności polskie i polonijne w krajach zachodnioafrykańskich po podejmowały po 1989 roku różne inicjatywy stowarzyszeniowe i organizacyjne, jednakże nie miały one dużego znaczenia. Inicjatorami takich działań były najczęściej polskie placówki dyplomatyczne, np. Ambasada RP w Abudży (w Nigerii), gdzie zbiorowość polska i polonijna była najlepiej zorganizowana, a sytuacja materialna Polaków była i jest zadowalająca (główny trzon tej społeczności stanowiły Polki, które wyszły za mąż za Nigeryjczyków, którzy ukończyli studia wyższe w Polsce, legitymując się zadowalającym statusem zawodowym i materialnym). W Lagos, byłej stolicy państwa, powołano nawet Koło Kobiet, które znalazło wsparcie w postaci prężnie działającego Stowarzyszenia Alumnów Absolwentów Uczelni Polskich, które miało swoje oddziały w Lagos i Enugu. Jednakże, tradycyjnym miejscem spotkań Polonii stały się mury polskiej ambasady, do której przychodzili oni z okazji świąt narodowych i ważnych rocznic środowiskowych. Kilkanaście lat temu jednak (w 2001 roku), w związku ze zmniejszającą się liczbą dzieci polskich i polonijnych, zlikwidowano punkt konsultacyjny Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, działający w Lagos. Inną instytucją, wspierającą inicjatywy polsko-afrykańskie w tym mieście była Nigeryjsko-Polska Izba Handlowa, którą w 2002 r. zastąpiła Polsko-Nigeryjska Rada Biznesu w Lagos.

Podobną specyfiką cieszyła się zbiorowość w Senegalu, która należała do lepiej sytuowanych w tym regionie. W 1995 roku w państwie tym powołano Związek Polaków, który ugruntował obecność polskiej diaspory. Instytucją wspomagającą działalność tego podmiotu stanowił Związek Absolwentów Polskich Uczelni, a tradycyjnym miejscem polskich spotkań została placówka dyplomatyczna w Dakarze.
Proces integracji nielicznej polskiej diaspory zamieszkującej Wybrzeże Kości Słoniowej zainicjowano najpóźniej, tj. w maju 2000 roku, wraz z rozpoczęciem działalności Stowarzyszenia Iworyjsko-Polskiego, na czele którego stanął przedstawiciel miejscowej Polonii – prowadzący działalność gospodarczo-turystyczną w San Pedro (mieszkający w tej części świata od 40 lat). Środowisko to spotykało się z okazji ważnych rocznic narodowych w Biurze Radcy Handlowego w Abidżanie, a podejmowane przez Polaków działania wspierała grupa studentów afrykańskich wykształconych na polskich akademiach medycznych, którzy dzięki swojej aktywności uzyskali wyższy status społeczny i materialny.

W przypadku Gwinei, gdzie środowisko polonijne było w gorszej sytuacji materialnej, instytucją je integrującą okazał się powołany tam konsulat honorowy. Podobna sytuacja miała miejsce w Mali, ale tamtejszy konsulat honorowy nie utrzymał się w miejscowych realiach i został zlikwidowany. Rodziny polsko-malijskie wspierane były jednak przez Związek Absolwentów Polskich Uczelni (liczący ok. 50 osób). Związek ten przeżywał swoje szczególne chwile w dekadzie lat 90. XX w., kiedy prezydentem republiki został jeden z jego członków. W innych krajach oparciem dla małżeństw polsko-afrykańskich byli pracujący w terenie polscy misjonarze i misjonarki, jednakże odnosiło się to jedynie do tych miejsc, w których byli oni obecni.

Kończąc, warto podkreślić, że z pojedynczymi rodzinami, które są niekiedy jedynymi reprezentantami społeczności polskiej w danym kraju, nie ma czasami żadnej łączności, a placówki dyplomatyczne zdają sobie sprawę z ich istnienia tylko wówczas, kiedy zwracają się one z prośbą o pomoc bądź udzielenia im schronienia.

* * *

B i b l i o g r a f i a
– Gołąbek S., Związki Polski i Polaków z Afryką do roku 1945, Warszawa 1978.
– Knopek J., Stosunki Polski z krajami Afryki Zachodniej. Historia i współczesność, Bydgoszcz 2008.
– Knopek J., Stosunki polsko-zachodnioafrykańskie, Toruń 2013.
– Państwa Afryki Zachodniej: fakty – problemy stabilizacji i rozwoju – polskie kontakty, red. Z. Łazowski, Warszawa 2006-2008, t. 1-2.
– Polacy w Nigerii (1997), red. Z. Łazowski i in., Warszawa 1997-2000, t. 1-4.
– Poland`s Relations with West Africa (2004), ed. Z. Łazowski, Warsaw.